Seks grupowy - czyli dobrze być swingersem!...?
Autorem artykułu jest Lena Podgórska
Swingersi to ludzie, którzy kochają seks i nie zamierzają ograniczać się do jednego partnera. Uważają, że styl który obrali to idealny sposób życia, pozwalający sprawować kontrolę nad swą seksualnością.Jedni nazywają to rodzajem pozytywnej filozofii, inni niebezpiecznym folgowaniem swym popędom...ale zacznijmy od początku.
O seksualności człowieka można mówić tysiącami różnych słów i na tysiąc różnych sposobów. Sex jest nie tylko najatrakcyjniejszym tematem naszych rozmów, ale również najczęstszym i najsympatyczniejszym wątkiem naszych myśli, a przede wszystkim najistotniejszą dziedziną życia, zdającą się być ukrytym motorem determinującym wszelkie ludzkie działania. Nie dziwi zatem fakt, że zaspokojenie własnych ( zdrowo pojętych) potrzeb seksualnych, leżących u podstaw naszej natury, ogromnie wpływa na jakość naszej egzystencji, pozwala czerpać z niej radość i siłę.
Kierowani naturalnym pragnieniem, fantazją, chęcią spełniania podążamy erotycznymi ścieżkami wyobraźni, których ślady wyznaczają kierunki naszych wyborów w realnym życiu. Zakodowane w nas potrzeby mobilizują nas do poszukiwania atrakcyjnych partnerów seksualnych, których kokietujemy, uwodzimy, zniewalamy, zdobywamy. Wsłuchani w swoje pragnienia ciągle pożądamy nowych wrażeń, różnorodności, mnogości. Cóż, Natura nas tak urządziła ( a to ci figlara), że czy tego chcemy czy nie, jesteśmy istotami poligamicznymi.
Ale... żyjemy przecież w Kulturze.
Kultura ujarzmiła naszą seksualność stereotypami i wpoiła ideały, którymi rozumnie staramy się w życiu kierować. A zatem - po pierwsze - monogamia:( . Wzorzec stanowi - jeden, stały partner, któremu winniśmy dochować wierność. O boska siło rozumu ... Monogamiczna pięść kulturalnego, z socjalizowanego ducha uderza w nasze pierwotne popędy jak w niedopompowany balonik. Uderzenie, owszem, przygniata i odkształca, spłaszcza, ale w innym miejscu spotęguje, wyolbrzymi ... bywa, że instynkt znajdzie upust dla powstałych napięć. Zdrada nieobca erotyce rozbiła niejeden szlachetny związek. Wytrwałym w monogamii należy się medal za siłę charakteru, lecz co począć z ogromną częścią ludzkości, która nie podołała?
Swing – legalna zdrada
Swingersi znaleźli pewien sposób. Uprawiają seks grupowy w towarzystwie nowopoznanych osób, wymieniają się partnerami za zgodą i przy udziale stałego towarzysza życia. Coraz więcej par, małżeństw decyduje się na taki styl życia. Swing pozwala im bowiem na swobodę w zaspokajaniu swoich potrzeb związanych z różnorodnością, nowe ekscytujące doznania, nieznaną dotąd intensywność bodźców - a wszystko pod płaszczykiem umowy, gwarantującej obopólną akceptację. Spotkania w klubach, wspólne imprezy, krótkie, rozluźniające rozmowy, czasem grill, a potem... precz z codzienną rutyną i konwencją. Zespołowe zespolenie ciał ... och, każdy by tak chciał!
Zdrada kontrolowana?
Mimo niewątpliwych zalet tego rodzaju "miłości", czasem seks grupowy "odbija się czkawką". Czkawką dodajmy powodującą ( jeśli można tak powiedzieć) uczuciowe torsje... Niewiele bowiem par zdaje sobie sprawę z konsekwencji erotycznej konsumpcji "innego" na oczach żony/męża, dziewczyny/chłopaka.
Dobrze zapowiadająca się "biesiada" może wywołać niepohamowane uczucie zazdrości u partnera.
Naga konfrontacja z innymi osobami zapładnia bowiem nasze kompleksy. Pojawiają się myśli w rodzaju tamta/ tamten jest lepszy ode mnie, ma piękniejsze ciało... Raz obudzony kompleks nie daje o sobie zapomnieć. Silna więź między partnerami i zaufanie mogą oczywiście zniwelować tego rodzaju odczucia. Zdarza się jednak, że nie spełniają swojej funkcji stabilizującej. W konsekwencji umowa zostaje zerwana, albo związek...
Dochodzi do tego jeszcze inny symptom właściwy człowiekowi - zwykły egoizm i związane z nim poczucie własności (poprawniej chyba będzie wyłączności:)). Wydaje mi się, że jest tak: z jednej strony każdy ma Naturalną potrzebę, objawiającą się seksualnym pociągiem do wielu partnerów, z drugiej zaś chcemy mieć swoisty monopol na "naszego" stałego towarzysza i ręka, noga, oczy tudzież inne części ciał "obcych" precz od niego. Tylko Ja daję ci rozkosz, ja daję ci satysfakcje, ja budzę twoje lubieżne skojarzenia, moje "twoje" ciało... Decydując się na seks grupowy nie tylko możemy nabawić się kompleksów związanych z nasza fizycznością, ale oddając partnera w cudze ręce pozwalamy by ktoś inny sprawił mu rozkosz, zaangażował nie tylko jego ciało, ale również wzbudził uczucia, wkradł się na stałe w codzienną myśl o przyjemności. Ktoś inny, konkretny i ... legalnie dostępny. Przerażająca świadomość, że nie jestem już sam, jeden, najjedyniejszy lepsza jest od nieunaocznionej (trudne słowo;)) nieświadomości?
Oprócz problemów związanych z zazdrością mogą pojawić się też inne, znacznie bardziej prozaiczne np. choroby przenoszone drogą płciową. Czasem też zdarza się, iż grupowy seks zaowocuje ciążą. Pojawia się wtedy poważny dylemat: czyje to dziecko? Męża, chłopaka, Kazia od Krychy, czy może tego faceta, którego imienia nie pamiętam?
Cóż, nikt nigdy nieobiecywał nam, że życie będzie proste. Zwłaszcza w sferze związanej z naszą seksualnością zdarzają się problemy na które nie ma doskonałych rozwiązań. Są tylko możliwości trochę lepsze od tych gorszych. Wybór jak zawsze należy do nas. Poszukując satysfakcji i zadowolenia nie wolno nam jednak zapominać o jednym ważnym pojęciu: ODPOWIEDZIALNOŚCI za nas i osoby, które kochamy.
Ps. A fe, ton umoralniający mi się wkradł ...Hymm, wpadłam w banał czy też moralność to nieodłączny element organizującego świat słówka SEX?
Korzystając z okazji chciałabym pozdrowić... Żartuje.
Zapraszam Wszystkich i każdego z osobna do burzliwych dyskusji, zwykłych rozmów, tudzież zwierzeń na forum erotyczne.
---
i Ja, baba jednak kulturalna;) W przypadku przedruku nie wyrażamy zgody na dokonywanie jakichkolwiek zmian w artykule oraz zamieszczonych linkach.
Artykuł pochodzi z serwisu
www.Artelis.pl